13 grudnia 2019

"Bądź moim światłem" - Agata Przybyłek



Na książki Agaty Przybyłek trafiłam po raz pierwszy gdzieś w połowie roku i spodobał mi się styl pisarki. Przede mną jeszcze sporo do nadrobienia ale wiem już, że z czasem tego dokonam. Pani Agata pisze pięknie i lekko o sprawach trudnych, o miłości, o dokonywanych wyborach. Sama mówi, że jej książki pisze samo życie. Nie ma co się więc dziwić, że z wielką chęcią zaopatrzyłam się w tegoroczną książkę świąteczną tej autorki. I wstępnie powiem, że nic a nic nie żałuję. 


"To wręcz niewyobrażalne, jak szybko pewne rzeczy nabierają znaczenia, gdy w życiu zachodzą zmiany. Coś, co wydawało się błahe, może być zarazem najważniejsze na świecie. Trzeba przykładać uwagę do najdrobniejszych szczegółów i gestów. Łapać chwilę, dopóki nie będzie za późno. Cieszyć się szczęściem, bo jest naprawdę ulotne."
Paweł jest po wypadku. Kiedyś był mężczyzną wierzącym w swój szczęśliwy los. Teraz, gdy ten los tak okrutnie go doświadczył, stał się mrukliwym złośnikiem użalającym się nad sobą i swoją sytuacją. Zamknął się w sobie i nie potrafi znaleźć na nowo drogi do dawnego ja.
Magda to młoda kobieta pracującą w domu jak tłumaczka. Opiekuje się też od lat mężem, który odciął się od niej na każdej płaszczyźnie. Traktuje ją bardziej jam służącą niż ukochaną kiedyś kobietę. Przez to kobieta traci pewność siebie, radość życia. Zapomniała czym jest normalna rozmowa, uczucia, nadzieja, radość. W pewien późny wieczór, podczas awarii prądu poznaje Michała.
Michał pracuje w wydawnictwie. Od lat jest sam, mimo ciągłego swatania przez przyjaciół. Jest spokojnym i wesołym mężczyzną. Jednak gdzieś głęboko w duszy tęskni za stabilizacją i miłością. Nowy start wydaje się możliwy gdy przypadkiem poznaje Magdę.
Jak ułożą się losy trójki bohaterów?
"Jak to możliwe, że miłość ma tak skrajne oblicza i tak szybko się zmienia? - zapytała ze smutkiem. -  Jednego dnia tak cię uskrzydla, że możesz przenosić góry. Potrafisz nie spać, nie jeść, a i tak jesteś pełen energii. Natomiast kilka dni później wszystko to wydaje się niczym. Nie czujesz niczego poza bólem i smutkiem."


"Bądź moim światłem" przypadła mi do gustu od samego początku. Jednym z powodów zachwytu było miejsce akcji, Gdańsk. Opisywane miejsca przez autorkę znam bardzo dobrze i nawet nie musiałam sobie ich zbyt mocno wyobrażać. Wystarczyło spojrzeć przez okno bym wiedziała gdzie się dzieje akcja. Jedyne wyobrażenie na jakie musiałam się zdobyć to dwoje nieznajomych spacerujących podczas awarii prądu w okolicy.
Książka napisana jest w lekkim, delikatnym stylu. Pełno w niej dziewczęcej nadziei na poprawę losy. Z drugiej strony jednak jest  ona pełna refleksji, chwytająca za serce oraz trudna.
Główna bohaterka nie bardzo może sobie poradzić z wyborami, które stawia przed nią los. Z jednej strony czuje się w obowiązku do zachowania wierności mężowi, opiekowania się nim i prowadzenia bardzo wegetującego trybu życia. Z drugiej strony na nowo chce poczuć się kobietą, śmiać się i radować, poczuć smak miłości, której już od bardzo dawna została pozbawiona. Chce być szczęśliwa.  Rozumiem ją, każdy chce być szczęśliwy, kochać i być kochanym. Jednak nie do końca popieram drogę, którą podążyła.
Męska strona w tej książce raz doprowadziła mnie do miłego dreszczyk, a raz mnie dosłownie wkurzała. Niestety to Paweł był bohaterem negatywnym w moich oczach. Jego zachowanie, użalanie nad sobą i odzywki mocno mnie wyprowadzały z równowagi. Momentami miałam go dość, chociaż miło że pod koniec starał się zmienić. To daje mu jakiegoś plusa. Za to Michał od razu wzbudził pozytywne emocje, i serdeczny uśmiech na buzi. Kibicowałam mu. Miałam jednak nadzieję, że Magda będzie z nim bardziej szczera i przyzna mu się do wszystkiego. W powietrzu było aż czuć jego uczucia do kobiety.


Przyznać się muszę też do braku odczucia zbliżających się świąt. Mimo, że książka wywołuje pozytywne, pełne ciepła emocje, zabrakło mi w niej większego nastroju świątecznego.
Zakończenie książki daje nadzieję na kontynuację losów trzech bohaterów. Chociaż z drugiej strony tak otwarte zakończenie daje pole do popisu dla wyobraźni czytelnika i wcale bym się nie obraziła, gdyby autorka właśnie w ten sposób  zakończyła historię Magdy i Michała.
Polecam. Naprawdę warto sięgnąć po tą pozycję.



Daję jej 8/10



........................
Rok wydania 2019
Liczba stron 368
Wydawnictwo Czwarta Strona




71/2019


Książka bierze udział w Olimpiadzie czytelniczej


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz