31 stycznia 2019

"Dobre matki"- Alex Perry



   Przeczytanie tej książki zajęło mi sporo czasu. Zaczęłam ja we wrześniu, jak dobrze pamiętam, zeszłego roku. Jednak wówczas mimo ciekawego początku totalnie mnie nie wciągnęła. Myślałam, że wrócę do niej o wiele szybciej. Za każdym razem jednak jakaś inna pozycja przyciągała mój wzrok. Aż nadszedł rok 2019 i postanowiłam sobie, że w pierwszej kolejności zakończę wszystkie rozpoczęte książki. I tak zaczęłam od nowa moja przygodę z książką "Dobre Matki".
   Książka przedstawia losy trzech kobiet, matek, żon, córek i sióstr związanych z mafia kalabryjska.  Są to kobiety pelne determinacji aby polepszyć los swój i swoich dzieci. Ponieważ życie, które zostało im ofiarowane nie było ich wyborem. Nie miały wpływu na to gdzie się urodziły,  jakich miały mężów i ojców. Nie miały wpływu na to w jakim klanie dorastały. Od dziecka wpajano im posłuszeństwo wobec mężczyzn. Nie mogły zabierać głosu, wychodzić same. Każdy przejaw buntu był gaszony w zarodku poprzez znęcanie się psychiczne i fizyczne. Edukację kończyły w wieku 11lat, ponieważ wykształcenie kobiecie nie było do niczego potrzebne. Jak tylko zaczynaly dojrzewać znajdowano im mężów, często starszych. Zadaniem kobiety bylo zatem siedzieć cicho i rodzic dzieci. Następnie zaś wychować je na kolejnych fanatycznych czlonkow wielkiej organizacji mafijnej, których wpływy siegaly hen poza granice Włoch.


   Lea Garofalo, Maria Concetta Cacciola, Giuseppina Pesce to kobiety które postanowiły przeciwstawić się takiemu traktowaniu. Postanowiły podążyć za własnymi marzeniami o lepszej przyszłości dla siebie i swoich dzieci. Postanowiły przemówić, z co za tym idzie złamać prawo omerty. Jednak z organizacji nie da się tak łatwo opuścić . " Jeśli odchodzisz,  znikasz na zawsze" to jedna z głównych zasadach panujących w 'Ndranghecie. Z tych trzech kobiet tylko jednej udało się przeżyć. Dwie zostały w brutalny sposób zamordowana przez własne rodziny za zdradę. Zeznania tych kobiet pogrążyły całe rodziny. Za ich sprawa trafili na długie lata do więzienia bossowie i członkowie mafii kalabryjskiej. Rozwaliły system. Dla swoich córek i synów. By oni mieli lepsza przyszłość, niż one życie.
   Bardzo rzetelnie przedstawiona historia. Nie tylko głęboko ukazane życie trzech kobiet,  które zbuntowaly się przeciwko terrorowi  ale również bardzo dobrze ukazana struktura całej mafijnej organizacji. Jest to również ogromna praca jaką włoska prokuratura i policja włożyły w inwigilację największej mafii na świecie. Dzięki tym kobietą ta praca była możliwa. Dzięki nim poznali dokładną hierarchię panującą w szeregach mafii.
(...)jeszcze W 2009 roku szefowie kalabryjskiej mafii chodzili ubrani jak zwykliplantatorzy pomarańczy. Dopiero w ostatnich kilku latach włoski rząd zaczął zdawać sobie sprawę, że Ci prymitywnie mężczyźni ze swoimi żonami o ptasich twarzach i wdającymi się w pospolite rozróby synami to jedni z największych na świecie przestępczych bossów.
Autor spędził nad książką ponad dwa lata. Czytał akta sądowe które miały potysiąc nawet i dwa tysiące stron. Przeprowadzał rozmowy z prokuratorami, z policją  karabinierami,  sędziami. I z każdym kto brał udział w tamtych wydarzeniach.
Książka mocna i prawdziwa. Zapadajac w pamięć. Ukazująca Włochy z całkiem innej perspektywy, tej brutalnej i krwawej o której długo się nie mówiło. Warto sięgnąć po tą pozycję.




Daje jej 8/10


......................
Rok wydania 2018
Liczba stron 336
Wydawnictwo Znak Literanova

8/2019
Książka bierze udział w Olimpiadzie czytelniczej 



27 stycznia 2019

"Ginekolodzy. Tajemnice gabinetów"- Iza Komendołowicz



   Coraz więcej pojawia się na rynku książek k tematyce medycznej. Sama kilka zakupiłam. Każda jest wyjątkowa  każda ma swój klimat i niby każda opowiada o różnych zawodach. A niektóre łączą w sobie wszystko. "Ginekolodzy. Tajemnice gabinetów" to kolejna pozycja na mojej liście  którą chciałam przeczytać.  I przeczytałam.
   Iza Komendołowicz na kartkach swojej książki przedstawiła dość obszerny reportaż na temat ginekologii. Przeprowadziła sporo wywiadów że znanymi mniej lub więcej ginekologami, położnikami, endokrynologami. Tematy poruszane przez autorkę dotyczą bardzo intymnej sfery życia kobiety. Nie wszystkie tematy są lekkie i przyjemne. Jest sporo kontrowersyjnych, wywołujących gorące dyskusje. Rozmowy z lekarzami przeprowadzane są w sposób grzeczny, spokojny, bez większych emocji. Między rozdziałami natrafia się na krótkie anegdoty lekarzy dotyczące postawy kobiet, ich wiedzy lub jej braku. Również pacjentki mają możliwość wypowiedzenia się na konkretny temat, zazwyczaj jest to jednak w formie opowieści a nie rozmowy z autorką.


   Od kilku dni próbuje napisać opinie o tej książce i za każdym razem coś mi nie pasuje. Doszłam do wniosku, że to z powodu mieszanych uczuć, które ona we mnie wywołuje.  Z jednej strony bardzo ciekawie dobrane tematy zaczynając od porodu kończąc na raku. Jednak powtarzalność pytań do różnych lekarzy z czasem zrobiła się lekko irytująca. Do tego wszystkiego trudno sobie wyobrazić aby w XXI wieku występowały aż tak rażące braki w edukacji seksualnej kobiet. Z drugiej zaś strony mocno kontrowersyjne tematy jak aborcja, in vitro, gwałt czy młodociane matki. Wszystkie te tematu nie raz i dwa wywoływały gorące dyskusje. Każdy ma swoich zwolenników, jak i przeciwników. Według mnie racja w tych tematach powinna być po środku. Irytowała mnie w książce nie równość w wielkości rozdziałów. Przykładowo sama tylko rozmowa z profesorem Chazanem, z człowiekiem który przeprowadzał aborcji i stał się fanatycznym obrońca życia, zajmuje kilka stron a temat o antykoncepcji zaledwie trzy. Przez takie podejście autorki ma się wrażenie, że niektóre tematy potraktowała zbyt powierzchniowo, nie zagłębiając się w nie zbytnio. Druga irytująca mnie rzecz to naprawdę obszerny temat: poród. Co mnie w tym tak irytowało zapytacie? Ano to iż lekarze potraktowali kobiety tu jak inkubator. Dość interesująco został opisany temat o in vitro. Jednak powiem tak.. polityki, kościoła i medycyny nie powinno się łączyć. Każdy ma swoje sumienie i postępuje według niego. A wypowiadanie się kościoła na temat medycyny jest po prostu absurdalne.
Na koniec dodam, że trochę chaotycznie zostało wszystko połączone, zwłaszcza że w jednym rozdziale może kilkanaście razy paść to samo pytanie do różnych lekarzy. Jak również niektóre tematy tak naprawdę wałkowane są przez całą książkę, przy okazji innych tematów.
Myślałam że książka mnie porwie i będzie wielkie "wow".  Nic takiego się nie zdażyło. Ciekawe tematy, niektóre informację dość istotne i przydatne dla większości kobiet. I to wszystko. Przeczytałam i dziękuję.




Daje jej 4/10


.......................
Rok wydania 2018
Liczba stron 320
Wydawnictwo W.A.B

7/2019
Książka bierze udział w Olimpiadzie czytelniczej



20 stycznia 2019

"Zaczekaj na mnie" - Lidia Liszewska, Robert Kornacki



   W części pierwszej " Napisz do mnie" poznajemy losy Matyldy i Kosmy. Ich miłość rozpoczyna się od zagubionego listu. Rozkwita szybko i głęboko. Jednak los zmienił swoje plany. Kosma dowiaduje się że choruje na raka krtani, nie wie ile czasu mu pozostaje. Nie chce wciagać w to ukochanej Matyldy. Rozstanie jest nieuniknione. "Zaczekaj na mnie" to druga część tej wspaniałej miłości.


Każda komórka mojego ciała wije się z bólu. Cierpię od lodowatej pustki, którą po sobie zostawiłeś. Przyhołubiłam ten ból jak chorego kota, który nie chce odejść spod drzwi. Nauczyłam się żyć z nim pod jednym dachem, chociaż ostrzy sobie pazury na mojej skórze. 

   Minął niecały rok od wydarzeń w "Napisz do mnie". Kosma dalej walczy, mimo że robi się już coraz słabszy. Wspomnienia o Matyldzie, utraconej miłości i planach na przyszłość sprawiają, że buntuje się przed tym co oferuje mu los. Matylda zaś nauczyła się żyć ze smutkiem. Rozpoczęła też nowy etap w życiu. W końcu nie zawsze zostaje się samotna matką po czterdziestce. Jest to dla niej bardzo trudny czas, pełen łez,  bólu i rozpaczy.  I tylko dzięki dwóm istotką,  które podarował jej los jest w stanie funkcjonować. Ich wspomnienia o sobie nie bledną. Oboje wyjeżdżają z kraju, nie wiadomo czy wrócą. W czasie przygotowań czas teraźniejszy przeplata się z przeszłością. Nie tylko tą wspólną ale również dowiadujemy się z nich jak wyglądało ich życie po rozstaniu. Chichot losu ma dla nich kolejną niespodziankę. Spotkają się? Czy miłość może zaczekać?

Odkrywałem świat przy tobie. Jakbym zaczynał od zera, każdy wspólny krok, dzień czy noc, śmiech i płacz. Znów zrozumiałem, ile radości daje pocałunki. Dziś wiem, że mogłem być bardziej zachłanny. 

   Autorom udało się stworzyć kolejną naprawdę dobrą książkę,  która aż ocieka emocjami. Jest ona jednak napisana w trochę innym stylu niż pierwsza część. Innym co nie oznacza że gorszym. Absolutnie nie. Jest pełna bólu i rozpaczy. Tęsknoty za utraconą miłością. Te emocje aż się czuje.  Pochłania się je jednym głębszym oddechem. Ale mamy również nadzieję. Nadzieję towarzyszącą od pierwszej strony. Nadzieję na spotkanie. Oczekujemy tego spotkania, jak pierwszego wiosennego oddechu. Liczymy na nie. I nie możemy się go  doczekać.  Tak jak część poprzednią książkę czyta się szybko. Mi poszło na pewno szybciej niż wcześniej. W ciągu jednej nocy pochłanęłam większa część, zostawiając sobie ostatni rozdział na deser. Dzięki temu jeszcze mocniej przeżyłam końcówkę. Wspaniała.  I zdecydowanie chcę więcej.




Daję jej 10/10


........................
Rok wydania 2018
Liczba stron 360
Wydawnictwo Czwarta strona

6/219
Książka bierze udział w Olimpiadzie czytelniczej




17 stycznia 2019

"Agonia" - Paweł Kapusta



   Książka bardzo długo czekała na swoją kolej. Robiłam do niej nawet kilka przejść. Po przeczytaniu "Będzie bolało ", która mi osobiście nie do końca się spodobała, byłam jednak zniechęcony do książek o tematyce medycznej. Czas robi swoje i w końcu byłam gotowa aby się z nią zapoznać.
   Jak jest w naszej służbie zdrowia tak naprawdę każdy widzi na codzień. I nie jeden pewnie na nią narzeka. Długie kolejki do specjalistów. Wywiad i badanie trwające jakieś 5 min, bo przecież w obecności pacjenta trzeba dokończyć wypisywać kartę poprzedniego. Drogie lekarstwa, te refundowane tylko są w pewnej części. Zdarzają się też tańsze zamienniki, chociaż nie zawsze. Niemiłe pielęgniarki, lekarze ze skwaszoną miną. Na taki widok pacjent również robi się opryskliwy i wymagający. Koło się zamyka. Jedym słowem... masakra.


   Paweł Kapusta w reportażu "Agonia" pokazuje nam, że system nie tylko pacjentów ma w głębokim poszanowaniu, ale również cierpią na tym lekarze, pielęgniarki i ratownicy medyczni, służba więzienna. Wszyscy pracują ponad miarę, bo brakuje personelu w szpitalach i przychodniach. Brak snu prowadzi do wyczerpania organizmu. A do tego dochodzą jeszcze operacje, konsultacje, druga praca lub dyżur w innej placówce. Mają do czynienia niejednokrotnie ze śmiercią. I z tym wszystkim muszą sobie radzić bez wsparcia ze strony systemu, psychologa czy przełożonych.  Nie ma co się więc dziwić że się nie uśmiechają na widok kolejnego pacjenta. Że na SOR-ze pacjenci czekają po kilka godzin nim zostaną przyjęci, przecież nie wiedzą z jakim dramatem lekarze mają do czynienia za białymi drzwiami. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze ogromna biurokracja, stosy papierów do wypełnienia.  Szokujące a jednak prawdziwe.
W książce wypowiadają się również rodzice dzieci chorych, których system połknął,  przezuł i wypluł, nie udzielając nawet pomocy. Absurdalny system, z aburdalnymi decyzjami. Nie pomagający nikomu, jedynie sobie. I mimo płaconych składek, które są obowiązkowe, pacjent i jego rodzina pozostawieni są sami sobie. Nawet lekarz, mimo szczerych chęci, nie jest w stanie pomóc ponieważ system wiąże mu ręce.

Artykuł 68 ust. 1 Konstytucji gwarantuje obywatelowi ochronę zdrowia. Państwo powinno w tym pomóc, a nie przeszkadzać. 


   Po przeczytaniu książki tak naprawdę mam mieszane uczucia. Zaczynałam pisać, usuwałam i ponownie pisałam. Myśli zbyt mocno galopują, nie mogą się uspokoić. Książka na pewno jest mocna, szczera do bólu ale i zaskakująca. Może teraz czekając kilka godzin do przyjęcia na SOR spojżę na pracę lekarzy innym okiem. Na pielęgniarkę biegajacą w kółko nie będę się irytowała, bo może akurat ma coś ważniejszego. Może. W każdym razie książkę bardzo polecam. Czyta się szybko, więc nie zajmie dużo czasu. A można się wiele dowiedzieć.


Daje jej 8/10


......................
Rok wydania 2018
Liczba stron 304
Wydawnictwo Wielka Litera

5/2019

Książka bierze udział w Olimpiadzie czytelniczej.





13 stycznia 2019

"The Writer" - Damian Jackowiak



   Od jakiegoś czasu mam dobrą passę do początkujących pisarzy lub z małym dorobkiem. A do tego polskich. Tym razem wpadła mi w ręce książka Damiana Jackowiaka. "The Writer" to jego druga powieść. Debiutanckiej jeszcze nie czytałam i nie posiadam ale wszystko przede mną.
   Marcin  Brodzirz to młody pisarz, który przez własną głupotę znalazł się na dnie. Po pewnym czasie otrzymuje drugą szansę od losu aby zaistnieć w świecie literackim. Został wybrany do napisania biografii najniebezpieczniejszego mordercy  stulecia Adama Ferty. Brutalne morderstwa, nigdy nieodnalezione ciała ofiar i realistyczne opowieści więźnia, który się tym wszystkim szczyci. To wszystko sprawia, że pisarz bardzo przeżywa spotkania z mordercą.
Im dłużej jednak wciąga się w opowiadane historie tym coraz lepiej poznaje siebie samego. I tym bardziej chce odkryć prawdę, szuka jej więc na wlasną rękę. Coraz częściej dochodzi u niego do zaników pamięci, a  w jego glowie otwiera się mroczna furtka. Morderca zaczyna mu imponować. I tylko Kasia, poznana niedawno dziewczyna pracująca w wydawnictwie, trzyma go na powierzchni dotychczasowego życia. W międzyczasie policja rozpoczyna śledztwo nad morderstwami, które tak bardzo przypomina te z opowiadań więźnia.
Jak potoczą się losy Marcina?


Byłem potężny. Panowałem nad wszystkim, stałem się panem losu, i to nie swojego. Nikt nie był blisko Boga jak ja, w momencie gdy odbierałem komuś życie. Każde morderstwo było bardzo intymne. To było coś wspaniałego, nie do opisania.

   Książka zaczyna się bardzo fajnym, ciekawym wstępem, który nie jest zbytnio przeciagany. Jest to oczywiście duży plus dla autora. Czyta się ją szybko już od tych pierwszych stron. Wszystko rozgrywa się w błyskawicznym tępie.  Występujące tu tajemnice, manipulacje i niespodziewane zwroty w akcji tylko podsycają ciekawość dalszą historią. Bohaterzy bardzo dobrze wykreowani. Nie stawiałam  na takie zakończenie. Bo muszę się przyznać że nawet próbowałam sama dojść do tego kto z kim, komu i dlaczego. Nie udało się, nie byłam nawet w pobliżu rozwiązania. Książka pozytywnie mnie zaskoczyła i nie mogę się doczekać kolejnej tego autora, na chwilę obecną pozostaje mi tylko zabrać się do czytania pierwszej. Polecam.





Daję jej 9/10



.........................
Rok wydania 2018
Liczba stron 234
Wydawnictwo Poligraf 

4/2019
Książka bierze udział w Olimpiadzie czytelniczej


12 stycznia 2019

"Początek" - Dan Brown

  
                  

   "Początek" to kolejna powieść Dana Browna, która ukazała się na rynku. I tak jak przy poprzednich, nie mogłam przejść obok niej obojętnie. Chociaż przyznam szczerze, że tym razem dość długo się zastanawiałam nad zakupem. Jak już się zdecydowałam to od razu zabrałam się do czytania, mimo że na regale jest już sporo czekających pozycji.
   To już kolejna książka z Robertem Langdonem w roli głównej. Tym razem bohater swą przygodę zaczyna w słonecznej Hiszpanii, do której przybył na zaproszenie swojego dobrego przyjaciela a zarazem byłego studenta Edmonda Kirscha. Edmond to bardzo inteligentny futurysta zajmujący się najnowszą technologią, do tego bardzo bogaty więc stać go na wszystkie nowinki na rynku. Zorganizował on wielkie przyjęcie w Muzeum Guggenheima w Bilbao aby ogłosić gościom oraz całemu światu swoje najnowsze odkrycie odpowiadając na dwa zasadnicze pytania, a mianowicie skąd pochodzimy i gdzie zmierzamy? Niestety w połowie pokaz zostaje w brutalny sposób przerwany. I tu wkracza do akcji profesor Langdon, który tym razem postanawia upublicznić do końca pokaz przyjaciela. Zaczyna wyścig z czasem w którym towarzyszy mu dyrektorka muzeum a zarazem narzyczona księcia Hiszpani - Ambra Vidal. Po drodze do celu odkryją nowe informacje dotyczące wspólnego przyjaciela, rozwiążą parę zagadek, pozwiedzają wspaniałe budowle architektoniczne. Nie zabraknie również negatywnego bohatera, który na zlecenie tajemniczej osoby będzie ścigał Roberta i Ambrę, aby przeszkodzić im w wykonaniu zadanie, którego się podjęli.

... Wolałby pan żyć w świecie bez technologii czy w świecie bez religii? Zrezygnowały pan z leków, elektryczności i antybiotyków, czy raczej z fanatyków religijnych toczących wojny o fikcyjne powieści i wyimaginowane duchy?...

    Po raz pierwszy zaczynając czytać książkę autora stwierdziłam że to już jest nudne. Za każdym razem jest ten sam temat. Religia. Wiara. Bóg. Do tego każda powieść autora, która ukazała się do tej pory i która miałam okazję przeczytać zawsze ma długi wstęp wprowadzający nim rozpocznie się faktyczna akcja.  Nie mówię że nie jest to interesujące ponieważ opisy tworzone przez autora są naprawdę ciekawe. Zwłaszcza jak jest miejsce, które naprawdę istnieją. Opisy są realne i barwne, aż chce się o nich czytać. Jednak czytając ciągle w tym samym stylu książki robi się w pewnym momencie nużące. Temat o nauce i religii również już był przerabiany przez pisarza. Tym razem jednak jest więcej nauki, technologi, sztucznej inteligencji, nowoczesności. Autor jednak nie do końca poradził sobie z tematem. Takie odniosłam wrażenie. Owszem przeczytałam książkę do ostatniej kropki, jednak nie zachwyciła mnie tak jak poprzednie. Nie potrzebne były poboczne tematy, które w ksiażce sie przewijają. Po przeczytaniu czuje niedosyt. Czegoś w niej brakowało. Mam wrażenie jakby książka byla napisana aby tylko napisać i wydać. Nie wzbudzila we mnie żadnych emocji, a nie tego od książki oczekuję.



Daje jej 5/10


......................
Rok wydania 2017
Liczba stron 576
Wydawnictwo Sonia Draga

3/2019
Książka bierze udział w Olimpiadzie czytelniczej


9 stycznia 2019

"Siostry. Niesamowita historia życia kobiet z rodziny Mitford" - Laura Thompson

   Przez całe życie nie przeczytałam ani jednej biografii. Unikałam tego gatunku jak ognia. Dlatego sama sobie się dziwię, że zabrałam się za tą książę, która właściwie jest biografią nie jednej osoby a sześciu. Kto słyszał o siostrach Mitford? Ja się przyznaję bez bicia, że nigdy nie słyszałam. Nie wiedziałam kim były,  jak żyły, jak wyglądały. Jednak jak już zakupiłam książkę, postanowiłam również przejrzeć internet aby dowiedzieć się czegoś o siostrach. Wiele stron jest po angielsku,  po polsku bardzo mało ale załapałem ogólny obraz. Wydawało mi się to wystarczające aby zacząć czytać.


   Autorka na kartkach swojej książki dość obszernie przedstawia życie sześciu sióstr Mitford. Ukazuje relację jakie je łączyły począwszy od wieku dziecięcego aż do dorosłości. Już od najmłodszych lat była między nimi rywalizacja, która właściwie nigdy nie minęła. Były piękne, wytworne, obyte w towarzystwie. Miały nienaganne maniery, jak na arystokratki przystało. Jednak potrafiły również walczyć o swoje. Nie przejmowały się opinią publiczną i głośno mówiły co myślą. Nie ukrywały również swoich poglądów politycznych, co w okresie międzywojennym nie było dobrze widziane. Nie chodziły do szkół a pobierały jedynie naukę domową. Dzięki obszernej bibliotece domowej mogły rozwijać swoje pasje i zainteresowania. I to właśnie dzięki temu wyrosły na tak inteligentne kobiety. Bo że były piekielnie inteligentne nie podlega dyskusji. Wychowywały je głównie nianie oraz guwernantki, i to z nimi łączyła je największa więź. Z matką, która mało czasu im poświęcała, nie wiele miały wspólnego. Kochały się a zarazem nienawidziły. Były zazdrosne o siebie, jednak mimo to zawsze trzymały się razem. Motywowały się nawzajem. Były nieustraszone.
Książka opisuje nie tylko siostry. Poznajemy również losy ich najbliższych. Rodziców oraz jedynego brata Toma. Jako jedyny potrafił porozumieć się ze wszystkimi siostrami bez spięć i kłótni. W pewnym sensie to on je łączył. Po jego śmierci wszystko się zmieniło. Strata brata była dla sióstr nie do przyjęcia. Pisarka, włościanka, faszystka, nazistka, komunistka i księżna. Tak zostały opisane. Tak widziała je Anglia. Do dnia dzisiejszego fenomen sióstr Mitford jest gorącym tematem na całych wyspach.


   Najstarsza, Nancy (1904-1973), pisała powieści oraz świetne biografie. Znana z "Pogoń za miłością" oraz "Miłość w chłodnym klimacie". Największą inspiracją do pisania powieści było jej własne życie oraz rodzina.  Miała wyszukany dowcip a zarazem cięty język. Pamela (1907-1994) to druga z sióstr. Jako jedyna, która najmniej udziela się publicznie. Wolała zajmować się swoimi kurami, niż jeździć na przyjęcia. Jest najmniej znaną siostrą a do tego całkowicie apolityczną. Diana (1910-2003) była najpiękniejszą z wszystkich dziewczyn. Wyszła za mąż w wieku 19 lat za znanego w świecie piwowarskim Bryan'a Guinness'a. Jednak nie było to małżeństwo z miłości, a przynajmniej nie z jej strony.  Swoją prawdziwą i jedyną miłość spotkała później. Był nim sir Oswald Mosley, sporo od niej starszy przywódca Brytyjskiej Unii Faszystów. Zainteresowania polityczne drugiego męża były dokładnym odwzorowaniem samej Diany. Unity (1914-1948) gorliwa nazistka, już od lat młodzieńczych głosiła głośno swoje przekonania polityczne. W wieku 19 lat wyjechała do Niemiec aby być jak najbliżej Adolfa Hitlera. Udało jej się to do tego stopnia, że gdy próbowała popełnić samobójstwo i znalazła się w szpitalu, mówiono o jej rzekomej ciąży z Hitlerem. Jessica (1917-1996) zaś była komunistką o wyszła za mąż również za komunistę a zarazem za kuzyna, Esmonda Romilly'ego, Aby wziąć ślub uciekli do Francji, bo z wiadomych powodów, obie rodziny mocno się sprzeciwiały ich związkowi. Po śmierci ich pierwszego dziecka wyjechali do Stanów. Jessica nigdy więcej nie wróciła już do Anglii. Najmłodsza Deborah (1920-2014) zaś wyszła za jedenastego księcia Devonshire, lorda Cavendish.



Pierwsza część książki wyjaśniająca fenomen sióstr Mitford, mimo przeczytanych wcześniej informacji, była dla mnie nudnawa. Muszę przyznać że bardzo dużo czasu jej poświęciłam a i tak nie byłam w stanie dojść kto kim jest i z kim przystaje. Zbyt dużo informacji naraz i jak dla mnie zbyt chaotycznie wszystko opisane. Autorka pisząc tą część nie do końca chyba zdawała sobie sprawę, że nie każdy kto będzie czytał tą książkę, będzie wiedział kim są przedstawione w niej osoby. Dodatkowo denerwowały mnie w książce wstawki w języku francuskim, które nawet nie były tłumaczone. Trzeba było sprawdzać wszystko w słowniku aby mieć jasność całej sytuacji. Jednak to prowadziło do przerwania lektury oraz pewnego rodzaju zagubienia. Taka sama sytuacja była z przypisami, których wyjaśnienie jest dopiero na końcu książki. Im dłużej czytałam pomijałam i tłumaczenie słówek i przypisy. Kolejne części również nie zrobiły na mnie większego wrażenia, mimo że były napisane już w bardziej przystępny sposób. Mimo tych wszystkich niedogodności historia sióstr jest bardzo ciekawa. Zwłaszcza dla osób które interesują się okresem międzywojennym oraz II wojną światową.


Daję jej 5/10


....................
Rok wydania 2017
Liczba stron 408
Wydawnictwo Kobiece

2/2019
Książka bierze udział w Olimpiadzie Czytelniczej




5 stycznia 2019

"Napisz do mnie "- Lidia Liszewska, Robert Kornacki

   Zaczynamy kolejny rok. Mam małe plany czytelnicze na ten miesiąc i powiem szczerze że sama jestem ciekawa czy mi wyjdą. Na moim regale czeka parę rozpoczętych książek, których nie mogę dokończyć. Jest to mój stosik hańby, czyli książki odłożone na później. Mimo ciekawych treści, nie wciągnęły mnie na tyle abym przesiedziała nad nimi noc. A że w sylwestra siedziałam w domu, wiadomo z maluchem nigdzie się nie wyjdzie, to zaczęłam czytać kolejną. Została mi ona polecona przez przesympatyczną Panią z księgarni. Na półce jednak przeleżała dobre trzy miesiące, a może więcej... Nie pamiętam już w tej chwili kiedy ją kupiłam i szczerze chyba nie ma to większego znaczenia. Do rozpoczętych ze stosika hańby na pewno wrócę.. za jakiś czas. W sylwestra przyciągnęła mnie okładka tej książki, dość mocno wyróżniająca się kolorystycznie na regale.  I w ten sposób zaczęłam czytać "Napisz do mnie"


Ona -  Matylda Witecka. Malarka pełna melancholii, o romantycznej duszy. Prowadzi sklep z dodatkami do sypialni, jak również sprzedaje tam swoje obrazy. Żona, matka dwóch chłopców. Wydawało by się, że ma wszystko: szczęście, radość życia, perspektywy na jeszcze lepszą przyszłość.
On -  Kosma Makarski. Dziennikarz radiowy o zniewalającym głosie, którym uwodzi kobiety nie tylko na antenie. Cóż.. lubi kobiety. Pełen temperamentu. Dodatkowo zaczyna pracę jako lektor. Mąż, wspaniały ojciec dla swojej jedynej córki. Wydawało by się że jest szczęśliwy. Ma przecież wszystko, a nawet więcej.
Do ich życia zakrada się jednak rutyna i fałsz. Zaczyna czegoś brakować. Poznają się przypadkiem przez odnaleziony list, zgubiony przez Matyldę w kawiarence "Żółta Ciżemka:. Kosma zasiada dokładnie przy tym samym stoliku, przy którym wcześniej siedziała ona. Czyta list, który nie jest przeznaczony dla niego. Nie może się jednak oprzeć. Przemawia do niego subtelny język autorki oraz smutek wyczuwający w liście. Postanawia odpisać. I od tego momenty wszystko zaczyna toczyć się całkiem inaczej. Nagle odkrywają, że mimo dojrzałego już wieku, los ma dla nich jeszcze jedną niespodziankę. Zaczyna się fascynacja. Zaczyna się uczucie, na które żadne z nich nie było gotowe. Jednak los, jak to los.. lubi płatać figle. I tym razem pokaże na co go stać brutalnie ściągając ich z obłoków na ziemię. Jak potoczą się dalej ich losy?

Zaskakujące, jak wiele rzeczy dzieje się przypadkiem i jak wielką moc mają słowa. Pisane i wypowiadane, kreślone na papierze i rzucane w powietrze. 


   Książka została napisana przez dwóch różnych autorów. A co za tym idzie, ukazuje dwa różne spojrzenia na świat. Kobiecy i męski. Mimo, że zdarzyły się w książce momenty lekkiego przeciągania nie potrzebnymi opisami, które nie wnosiły nic konkretnego, książka jest cudowna. Wciąga od pierwszej strony. Intryguje. Pochłania uciekający czas. Odkrywa swe tajemnice powoli. Rozkwita jak kwiat w letnią, ciepłą noc. Koi nerwy i poprawia humor. Nie pozwala o sobie zapomnieć. Mimo, że mogę czytać tylko wieczorami, w ciągu dnia gdzieś w podświadomości cały czas chowała się myśl o tej historii. Nim doszłam do setnej strony byłam nią tak oczarowana, że najlepiej przesiedziała bym nad nią całą noc, chłonąc w siebie te wszystkie emocje które wywołuje. Niestety musiałam ją sobie dawkować i z cierpliwością czekać na kolejną wolną chwilę by znowu się w nią zagłębić. Zakończenie książki jest lekkim zaskoczeniem. Nie tego się spodziewałam. I nie na to liczyłam. W tej sytuacji nie zostaje mi nic innego, jak tylko zabrać się za drugą część i poznać dalsze losy tej miłości. Książkę naprawdę bardzo gorąco polecam.



Daję jej 10/10


.......................
Rok wydania 2018
Liczba stron 544
Wydawnictwo Czwarta strona

1/2019
Książka bierze udział w Olimpiadzie Czytelniczej





2 stycznia 2019

"Pucio uczy się mówić"- Marta Galewska-Kustra


   Nowy rok zacznę od prezentacji kolejnej książeczki dla dzieci. Pod choinkę synek dostało dużo fajnych książeczek. W tym dwie z serii o Pucio: "Pucio uczy się mówić" oraz "Pucio mówi pierwsze slowa". Na chwilę obecną jesteśmy dopiero na etapie nauki mowy, więc to właśnie ta pierwsza książeczka robi furorę w naszym domu.


   Książka napisana została w formie historyjki przedstawiającej przygody chłopca o imieniu Pucio. Na pierwszej stronie przedstawiona jest cała rodzina chłopczyka. Jest mama, tata, małe bobo, siostra Misia, babcia, dziadek oraz sam Pucio. Nie można rownież zapomnieć o czworonożnych przyjacielach rodziny czyli psie i kocie. Przygodę z poznawaniem najprostszych słów i dźwięków zaczynamy od pokoju rodziny. Następnie mamy kuchnię, śniadanie, czas na odpoczynek i zabawę. W pewnym momencie rodzina otrzymuje telefon od dziadków i wyrusza w podróż aby ich odwiedzić. W ten sposób z miasta przenosimy się na wieś, gdzie poznajemy kolejne proste słowa. Na każdej stronie są krótkie informacje o tym co w danej chwili się dzieje. I podkreślone są nowe słowa, które łatwo wymówić i zapamiętać smykowi. Wiszący zegar w pokoju robi tik tak. Piesek szczeka hau, kotek robi miau, mały bob płacze łe. To są oczywiście tylko przykłady. Takie różne słówka przewijają się przez całą książkę aż do ostatniej strony, gdzie wszystko zostało zebrane i może dziecko powtarzać i przy okazji skojarzyć dane słówko z obrazkiem.


   Książeczka napisane w bardzo fajnej i prostej formie. Bez niepotrzebnego tekstu. Rysunki duże i ciekawe. W sam raz dla smyków które dopiero zaczynają przygodę z wydawaniem dźwięków i kojarzeniem.  Mojemu synkowi bardzo się spodobała i z chęcią sam po nią sięga. Lubi ją przeglądać i jak coś go zainteresuje od razu pokazuje paluszkiem aby mu powiedzieć co dany rysunek przedstawia i jaki dźwięk wydaje. Jak na razie najbardziej lubi zegar, krowę i auto. Ale powoli zaczyna również przekonywać się do innych słówek. Ze wzgledu na to że mały jest dość rozbrykany bardzo cenimy sobie chwile spokoju spędzone przy książce. Polecam naprawdę bardzo serdecznie nie tylko do nauki ale również do świetnej zabawy, w której udział może brać cała rodzina. Dla najmłodszego członka będzie to wielka frajda i niezapomniana przygoda.




Daje jej 9/10


.......................
Rok wydania 2016
Liczba stron 40
Wydawnictwo Nasza Księgarnia