7 kwietnia 2019

"Pokój kołysanek" - Natasza Socha


"Rodzimy się sami, owszem. Umieramy też sami. Ale pomiędzy tym rozciąga się czas, który warto spędzić z drugim człowiekiem. To nie sukces jest ważny, nie praca, nie uroda i nie lista dyplomów, które udało nam się zdobyć. W życiu najbardziej potrzebny jest nam dotyk drugiego człowieka. Chyba właśnie po to ktoś wymyślił miłość "

   Po ostatniej książce nie mogę się pozbierać. Próbowałam czytać kilka książek ale jakoś żadna nie wciągnęła mnie na tyle aby ją dokończyć, więc leżą i czekają aż sobie o nich przypomnę. W międzyczasie jednak znalazła się przyciągająca wzrok pozycja - " Pokój kołysanek". Słyszałam o niej bardzo wiele dobrego. Parę razy została mi polecona. Mimo to ciągle się wzbraniałam przed jej zakupem i oczywiście przed przeczytaniem. Aż do teraz.
"Każdy sam pisze swoją własną historię i tylko splot okoliczności powoduje, że przecina się ona z dziejami drugiej osoby. Czasem od razu, czasem dopiero w późniejszych pokoleniach."
   Głównym bohaterem przedstawionym w książce jest Joachim. 85-letni mężczyzna, który zwiedził cały świat w poszukiwaniu ulotnej chwili szczęścia. Mimo, że to prawdziwe szczęście zostawił dawno za sobą, i to za nim właśnie najbardziej tęsknił. Ten samotny, pełen ciepła mężczyzna pewnego dnia postanawia zostać profesjonalnym "przytulaczem" w szpitalu na oddziale noworodków. I dzień w dzień przychodzi, tuli i kołysze maluchy snując nad ich główkami opowieści ze swoich podróży. Podczas jednej ze swoich wizyt zauważa nowego mieszkańca tej małej społeczności. Chłopczyk jest wcześniakiem, drobnym ale walecznym. I bezimiennym. To właśnie temu chłopcu postanawia opowiedzieć pewną historię związaną z dziewczyną o dziwnych oczach, słodkim uśmiechu i imieniu Helena. Budzą się wspomnienia głeboko zakopane w pamięci. Przeszłość przeplata się z teraźniejszością. Kim była wspomniana Helena? Jaką historię skrywa siostra Maria? Położna pracuąca w tym samym szpitalu, przy tych samych dzieciach, i z taką samą miłością dbająca o nie jak Joachim. Dlaczego Marta boi się uwierzyć, że cuda się zdarzają?

"Bywa, że jeden krok do przodu może wszystko zmienić, a cóż dopiero mówić o prawdziwym sprincie, kilometrach przebiegniętych drogą prowadzącą ku nieznanemu, gdzie czeka coś, ktoś, ona, on, przeznaczenie. "
   Książka powstała inspirowana prawdziwymi wydarzeniami z życia emerytowanego nauczyciela Davida Deutchmana, który to zaczął pracę w szpitalu na oddziale noworodków jako profesjonalny "przytulacz". Dodatkowo w książce zostały wykorzystane fragmenty pamiętników i opowieści dziadka samej autorki.
   Książka napisana jest w bardzo delikatny i nienachalny sposób. Dzięki temu słowa mają jeszcze większą moc trafiając czytelnika prosto w serce. Prawdy w niej zawarte dają dużo do myślenia, otwierają serca. Książka pełna jest ciepła, czułości i miłości. Uczucia te kierowane są nie tylko do malutkich bohaterów ale również do drugiego człowieka. Autorka porusza tu również dużo ważnych tematów. Sztukę wyborów i konsekwencje pdejmowanych decyzji.  Ból. Rozpacz. Strach przed nieznanym. Czyta się bardzo szybko i z wielką przyjemnością.


Daję jej 8/10


.......................
Rok wydania 2018
Liczba stron 304
Wydawnictwo Edipresse


26/2019

Książa bierze udział w Olimpiadzie czytelniczej



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz