7 listopada 2019

"Pestki" - Anna Ciarkowska



Po raz pierwszy o książce usłyszałam, a właściwie przeczytałam, na profilu na instagramie u dziewczyny, która w paru pięknych słowach potrafi opisać kłębiące się w niej uczucia. Bardzo mądrze pisze o sprawach zwykłych, o uczuciach, o książkach. Wówczas jednak nie byłam gotowa aby za tą lekturę się zabrać. Dziwiłam się jednak sama sobie, bo mimo to szukałam ją na półkach w księgarniach i przeglądałam. W końcu ciekawość zwyciężyła i w taki o to sposób książka trafiła w moje ręce. Nadal jednak się za nią nie zabierałam.  Nadal miałam lekki opór w rozpoczęciu czytania. Nie mogła jednak ona już dłużej czekać.


"Gdybym tu i teraz rozpadła się na tysiąc części, stałabym się zbiorem głosów, które mówią mi, jak żyć."
Książka napisana jest w formie krótkich opowiadań o dziewczynie, która nie potrafi odnaleźć samej siebie w świecie, w jakim dane było jej żyć. Buduje ona swoje relacje z otoczeniem na bazie słów, których słucha od dzieciństwa z ust matki, babki, potem koleżanek i kolegów, nauczycieli, sąsiadów, chłopaków, kochanków i partnerów. Brak zrozumienia otoczenia, nie możność porozumienia się z innymi, zbyt wiele negatywnych emocji kłębiących się w niej, zbyt niska samoocena czy też zbyt małe oczekiwania od życia doprowadzają w końcu dziewczynę  do depresji, z którą nie potrafi sobie poradzić. A co za tym idzie nie potrafi z niej wyjść. Zwłaszcza, że zamiast otrzymać fachową pomoc słyszy tylko, że ma się wziąć w garść, nie histeryzować, nie przesadzać.
"- Przestań histeryzować - Matka łapie mnie i trzyma mocno, a potem potrząsa moim ciałem. Może to ciało samo sobą potrząsa, próbując wydostać się ze środka, wyłuskać mnie ze skorupy."

Tak słowa potrafią ranić. Potrafią zapaść głęboko w serca. Przypominać się w najmniej odpowiednich momentach, sprawiać że czujemy się źle.
Tak słowa czasem są gorsze niż czyny i mocniejsze niż policzek. Potrafią siedzieć w podświadomości latami, doprowadzając do rozpaczy za każdym razem, gdy dadzą o sobie znać.
Tak słowa wypowiedziane w gniewie, bezmyślnie, ciągle krytykujące, są najgorsze. Trafiają prosto w serce, zmieniają naszą samoocenę.
Czy nie jest tak, że takie słowa zawsze pamiętamy? Dlaczego nie pamiętamy zaś tych słów dobrych, miłych, ciepłych?
"Samotność nie jest wtedy, kiedy nie masz się do kogo odezwać. Tylko kiedy wiesz, że nikt nie zrozumie tego, co mówisz."
Autorka ukazała w prosty sposób drogę prowadzącą prosto do depresji. Drogę, która rozwija się w człowieku latami. Depresja jest to choroba i jak każdą chorobę należy ją leczyć. Im szybciej zostaje zdiagnozowana tym lepiej. Nie leczona może zaś prowadzić do katastrofalnych skutków, na przykład samobójstwa.
Tak naprawdę może ona spotkać każdego. Wystarczy zbyt wiele krytycznych słów, zbyt gorliwe przejmowanie się wszystkim i wszystkimi, martwienie się na zapas. I zapewne znajdzie się wiele, wiele innych powodów, z których każdy może być powodem rozwijającej się depresji.

Powiem tak.. książka nie jest dla każdego. Jest zbyt depresyjne, według mnie oczywiście. Mimo to czyta się ją szybko. Jest to po prostu zbiór krótkich przemyśleń związanych zazwyczaj z wypowiedzianymi słowami od matki, babki, koleżanki. Autorka zbudowała wokół tych słów bardzo negatywne nastawienie. A niektóre po prostu powinno brać się z humorem, ze śmiechem, nie przejmować się, nie smucić. Uważam, że należy na tą pozycję patrzeć z dystansem.


Daję jej 5/10



......................
Rok wydania 2019
Liczba stron 232
Wydawnictwo Otwarte


63/2019

Książka bierze udział w Olimpiadzie czytelniczej


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz