21 listopada 2019

"Szóste piętro" - Alex Sinclair



"Szóste piętro" to książka, którą zrobiła całkiem niezła furorę wśród czytelników. A przynajmniej tyle udało mi się znaleźć na różnych forach książkowych. Wiadomo, że jak pozytywna opinia to bardzo kusi aby przekonać się o tym samemu. Mnie te opinie skusiły. Liczyłam na naprawdę dobry thriller psychologiczny. Opis na książce również zapowiadał świetną lekturę.



Erika Rice kiedyś miała wszystko. Męża robiącego szybką i pewną karierę jako prawnik w dobrze prosperującej kancelarii. Mieszkanie z widokiem  na Central Park. Pracę urzędniczki, którą lubiła wykonywać. Gdy udało jej się zajść w ciążę, wszystko się zmieniło. Małżeństwo zaczęło się rozpadać. Teraz chce rozpocząć nowe życie zdała od byłego męża. Wyjazd z Nowego Jorku jest już przesądzony. Erika ma jednak do załatwienia jeszcze jedną sprawę. Wraz  córeczką Alice, przyjeżdża do byłego męża po ulubioną lalkę dziewczynki, którą ta zostawiła u ojca w mieszkaniu. Od momentu pojawienia się ich w czternastopiętrowym wieżowcu wszystko zaczyna się rozsypywać. Nagle w drodze na najwyższe piętro windy zatrzymuje się między piętrami. Przestraszona dziewczynka wychodzi przez powstałą szparę na szóste piętro. Erika nie jest w stanie ani jej zatrzymać, ani do niej wyjść. Po wyjściu Alice winda zaczyna ponownie opadać w dół, do recepcji. Gdy kobiecie uda się ponownie znaleźć na szóstym piętrze po małej Alice nie będzie śladu. Rozpoczynają się gorączkowe poszukiwania.

Po raz kolejny zdarza mi się mieć totalną pustkę w głowie po przeczytaniu książki. Dwoję się i troję aby chociaż coś napisać. Po raz kolejny dochodzę również do wniosku, że nie należy czytać książek, o których mówi się zbyt wiele. Nie lubię tej nie mocy. Nie lubię tej pustki w głowie. Zazwyczaj gdy trafiam na taką książkę, męczę się strasznie aby skleić że sobą chociaż parę zdań. Dobija mnie to strasznie. Naprawdę.
"Szóste piętro" należy właśnie do takiego problemu pustkowego.  Wiem co chciałabym napisać na temat tej książki, ale nie mogę znaleźć odpowiednich słów na wyrażenie emocji, które mi się legną w zakamarkach głowy.


Książka jak na thriller jest dość lekka. Cała akcja dzieje się w jednym miejscu. Bohaterów nie ma zbyt wiele, dzięki czemu można skupić się na głównej postaci. Sama Erika jest przedstawiona jaka osoba mocno panikująca, ogarnięta strachem przed utratą dziecka. Przy tych wszystkich emocjach jest też jednak płytka, nijaka. A przynajmniej takie odniosłam wrażenie. Prócz wielu negatywnych emocji nie wiele wnosi do książki. Sama jestem matką więc bez problemu umiałam wczuć się w położenie bohaterki ale nie do końca zostałam przez nią przekonana. Zakończenie również nie wywołało efektu "wow". Jak dla mnie nie wiele wyjaśniające za to ze sporą ilością możliwości, które może wybrać sobie czytelnik. Dodam jeszcze, że podczas czytania naszła mnie również refleksja, że specjalnie została wybrana aż tak duża czcionka. Gdyby zrobić ją standardowej wielkości książka byłaby o połowę cieńsze. I jak mam być szczere poczułam się trochę oszukana. Ogólnie książka raczej dla mniej wymagającego czytelnika. Jest dobra ale raczej nie powala. Mnie w każdym razie nie powaliła.



Daję jej 5/10



.......................
Rok wydania 2019
Liczba stron 304
Wydawnictwo Pruszyński i S-ka


66/2019

Książka bierze udział w Olimpiadzie czytelniczej


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz