24 lutego 2019

"Cytrynowy sad" - Luanne Rice



   "Cytrynowy sad" to kolejnz książka nieznanej mi wcześniej autorki. Według opisu Luanne Rice napisała w swoim życiu całkiem sporą ich ilość. Może kiedyś natrafię jeszcze na coś tej autorki.
   Julia Hughes to kobieta po tragicznych przejściach, z którymi nie potrafi się pogodzić. Ani zapomnieć. Bo jak tu zapomnieć o swoim jedynym dziecku. Jedynej ukochanej córce, ktorą widziało się martwą w rozbitym samochodzie. Kobieta nie potrafi sobie poradzić z taką tragedią. A jeszcze do tego traci w tym samym wypadku męża. Wprawdzie ich małżeństwo chyliło się ku rozpadowi, jednak szesnaście lat wspólnego życia robi swoje. Tęsknota za córķą sprawia, że kobieta staje się odludkiem. Od wszystkiego i wszystkich się odgradza. Zamyka się w domu niczym pustelnica. Jedyną towarzyszką jej niedoli jest ukochana suczka. Po pięciu latach takiej wegetacji wyjeżdża do Malibu aby opiekować się domem wujostwa podczas ich nieobecności. Malowniczy dom otoczony sadem cytrusowym przyniesie jej w końcu spokój. A może to poznany wśród drzew cytrynowych Roberto sprawi, że na nowo odkryje smak miłości, nadzieii i odzyska chęci do życia?
Roberto to nielegalny imigrant z Meksyku pracujący u wujostwa Julii jako zarządca w sadzie. On również nie należy do szczęśliwych ludzi. Również nosi ból w sercu po stracie córeczki. W parze z nieznośnym bólem idzie silne poczucie wny oraz gniew na siebie. Podczas przekraczania granicy Roberto zostawił na chwilę córkę samą. I to był jego największy błąd. Rosa zaginęła. Niewie co się z nią stało. Czy żyje, czy poniosła śmierć. A może czeka na niego w domu, w Meksyku?
Od momentu gdy Julia poznała historię Roberto coś się w niej zmieniło. Zebrała wszystkie siły, poruszyła wszystkie możliwe kontakty i przeprowadza własne dochodzenie. Chce odnaleźć zaginioną dziewczynkę. Ta sprawa staje się dla niej piorytetm.
Tych dwoje samotnych, przepełnionych bólem i tęsknotą ludzi połączy magiczna nić przyjaźni i miłość. Czy jednak ma ona szanse przetrwać?


   Książka łączy w sobie czas przeszły widoczny we wspomnieniach bohaterów. Oraz czas teraźniejszy. Czytając pierwsze rozdziały czuje się ogromny smutek wypływający z nielicznych rozmów i z wielu opisów. A zarazem jest malutka iskierka nadzieii, że smutek ten i melanchllia odejdą na drugi plan. Ukazanie tych wszystkich, jakby nie było, trudnych uczuć wyszło autorce bardzo dobrze. Wszystkie sytuacje pochodzące z przeszłości lub teraźniejszości są ukazane z perspektywy kilku różnych osób.  Dzięki temu czytelnik ma lepszą możliwość poznania różnych opinii na ten sam temat. Troszkę nużyły mnie długie opisy przyrody, są one zbyt dokładne, przepełnione zbyt wielką dozą informacji. Z drugiej strony dzięki temu czytelnik może jeszcze lepiej wyobrazić sobie dane miejsce.
Mimo pozytywnego nastawienia do książki czytałam ją dość długo. Zdaje się że doszło u mnie do chwilowego kryzystu czytelniczego, zmęczenie wzięło górę nad chęcią czytania i zarywania nocy. Starałam się to nadrabiać w dzień. Jednak książk, która na pierwszy rzut oka, wydawała się idealna do relaksu przed snem, w istocie jest dość ciężka. Tematy w niej poruszane chwytają za serce i poruszają całą masę strun odpowiedzialnych za najważniejsze emocje. Radość, smutek, tęsknota, ból, rozpacz, nadzieja..
Serdecznie polecam.



Daję jej 8/10



.......................
Rok wydania 2016
Liczba stron 384
Wydawnictwo Kobiece


14/2019

Książka bierze udział w Olimpiadzie czytelniczej 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz