3 lutego 2019

"Milczące dziecko" - Sarah A. Denzil


"Nigdy nie mówicie, że kogoś lub czegoś nie nienawidzicie, jeśli naprawdę tego nie czujecie; nienawiść nie polega na tym, że irytuje nas prezenter w telewizji, nieznośny brat lub siostra. Nienawiść to wszechogarniający byt, który rodzi się w waszych wnętrznościach, zatruwa krew i serce."

   Akcja książki toczy się w małym miasteczku gdzie wszyscy się znają. To tu Emma Price straciła syna gdy miał on tylko sześć lat. Pewnego dnia podczas burzy jej syn uciekł ze szkoły. Poszukiwania skończyły się gdy odnaleziono jego czerwoną kurtkę w rzece. Kobieta mocno to przeżyła. Małżeństwo się rozpadło tak jak jej życie na miliony kawałków. Mija dziesięć lat i dopiero teraz kobieta jest w stanie cieszyć się na nowo życiem. Buduje nowy związek, ponownie zachodzi w ciążę. Wszystko jest poukładane. O tragedii sprzed lat stara się nie myśleć. Nie chce wracać do tamtego bólu i rozpaczy. Jednak los sam rozdaje karty i nie patrzy na to komu odpowiadają a komu nie. Dla Emmy los zachował kartę specjalną. Właśnie teraz gdy już wszystko jest dobrze, gdy kobieta odzyskała kontrolę nad swoim życiem postanawia ponownie włączyć do jej życia zmarłego tragicznie syna. Wiadomość ta szokuje całe otoczenie. Chłopak mimo lat szesnastu jest drobny i nieożywiony. Ledwo może się utrzymać na nogach. Wygląda na dużo młodszego. Nagle się okazuje, że chłopiec nigdy nie wpadł do rzeki. Został porwany. Nie wiadomo jednak gdzie przebywał. Nie wiadomo z kim. Co dokładnie mu się przytrafiło? Tylko blizny na jego ciele mogą przybliżyć rodzinie,  policji i lekarzom jego historię. A czy kiedykolwiek usłyszą ją od Aidena?


   Szczerze powiem, że nabyłam książkę na szybkiego w księgarni czekając na kolejkę. Akurat nie miałam nic przy sobie a bardzo nie lubię w taki sposób odbywać podróży. Czytanie na początku szło mi dość opornie. Książka jakoś nie chciała mnie wciągnąć. Nie przemawiały do mnie ani dialogi, ani opisy. Skoro jednak tylko to miałam, to czytałam. Po pewnym czasie zaciekawiło mnie rozwiązanie zagadki Aidena. Jednak w moim przypadku książka nie należy do tych, od których nie można się oderwać. Portrety bohaterów trochę za mdłe jak dla mnie. Matka bez charakteru  ciągle się użalająca nad sobą. O ojcu prawie nic nie ma a według mnie powinno. A ten cały Jake to strasznie irytujący typ.  Z drugiej strony... Sama jestem matką.  Wiem jak boli mnie to gdy mały coś sobie zrobi. Jak płacze serce mi się do niego rwie. Jak wyciąga rączki to nic tylko wziąść w objęcia i mocno tulić. Nie wyobrażam sobie aby miało go zabraknąć. Pod tym względem patrząc na książkę zostało to naprawdę dobrze opisane. Mimo to zabrakło mi w tym wszystkim emocji. Pewnie dlatego że nie potrafiłam tak do końca wczuć się w bohaterkę. Nie potrafiłam sobie wyobrazić opisanej sytuacji. Zakończenie jednak było dość zaskakujące.  Nie takie rozwiązanie obstawiałam. Ale to dobrze.  Mimo paru irytujacych momentów i nudnych opisów książka jest dobra.

"Nikt nie powinien żałować tego, że pokochał drugiego człowieka i mu zaufał. Owszem, czasami obdarzamy naszą miłością i zaufaniem niewłaściwą osobę, lecz to nie znaczy, że w ogóle nie powinniśmy tego robić. Musimy chronić nasze serca, ale ich nie zamykać."


Daję jej 6/10


.......................
Rok wydania 2018
Liczba stron 364
Wydawnictwo FILIA


9/2019


Książka bierze udział w Olimpiadzie czytelniczej


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz