27 czerwca 2019

"Między nami chaos" - Samuel Miller



   Po ostatniej książce, która niestety niezbyt przypadła mi do gustu o czym możecie poczytać post wcześniej, nie byłam w stanie zabrać się za żadną inną. Ogarnęła mnie totalna niemoc czytelnicza.  W ten sposób, niestety, mam rozpoczęte już trzy książki. Aż w końcu natrafiłam na zapomnianą przeze mnie pozycję "Między nami chaos". Książkę pełną pięknych, prawdziwych słów i wielu wartościowych cytatów, jeśli takowe lubicie. Ale wszystko po kolei.

"Wiem, jak to jest nie czuć nic. To oszałamiające światło. Zaczyna się od jednego punktu i rozrasta tak szybko, że prawdziwy świat zaczyna się spalać, aż nie ma nic prócz światła. To rozpalona do białości żarówka w przestrzeni gdzieś pomiędzy kością nosową a oczami. Kilka centymetrów pustego powietrza pomiędzy skórą a tym, co poza nami." 
 Arthur Louis Pullman Trzeci jeszcze niedawno miał dziewczynę, która była całym jego światem. Miał najlepszego przyjaciela. Miał stypendium sportowe. Jedno wydarzenie zaprzepaściło wszystko. Stracił stypendium, które miało być przepustką do świata sportu.  Stracił ukochaną dziewczynę, do której wyrokiem sądu nie mógł się nawet zbliżyć. Przyjaciel zawiódł jego zaufanie. Całe jego życie rozsypało się jak domek z kart. Ojciec, postanawia wysłać go na jakiś czas do wujostwa, do małej mieściny Truckee. Już pierwszej nocy spędzonej w pokoju na poddaszu znajduje starannie złożoną kartkę, a na niej napisany wiersz przez swojego zmarłego pięć lat wcześniej dziadka. Dziadka noszącego to samo pełne imię. Dziadka, który był sławnym pisarzem jednej wydanej powieści. Stała się ona światowym bestsellerem na długie lata. Dziadka cierpiącego na zaawansowanego Alzheimera. 
  Pięć lat wcześniej, ten słynny na świat pisarz, wyruszył w zaskakującą podróż. Nikt z rodziny nigdy nie zainteresował się celem podróży starego człowieka. Arthur bardzo tęsknił za dziadkiem i postanowił znaleźć odpowiedź na kilka nurtujących go pytań. Wyrusza tą samą trasą, którą wyruszył jego dziadek. A zawarte w wierszu wskazówki pozwalają odnaleźć mu pierwszy cel podróży. Podróżując od miasta do miasta starym pociągiem poznaje coraz to dziwniejsze fakty z życia ukochanego dziadka. Poznaje również różnych ludzi, w tym młodą dziewczynę Marę, która postanawia mu pomóc w poszukiwaniach.  Nie wszyscy poznani są jednak tak życzliwy jak dziewczyna. 

   "Przekleństwem czucia wszystkiego jest bolesna świadomość, kiedy nie czujesz nic."

   Początkowo książka wydaje się nudna. Nie nabierzcie się jednak, ponieważ wcale taka nie jest. Jest pełna niekończącej się akcji. Pełna tajemnic. Nie tylko cała podróż, w którą udaje się Arthur owiana jest tajemnicą i sekretami. Bohaterzy również mają swoje głęboko skrywane tajemnice. Główny bohater zaś jest pełen smętnych myśli oraz koszmarnych snów  które wprawiają go w dziwny pełen zimnych dreszczy stan, który zostanie wyjaśniony z czasem. Dodatkowo przez większość drogi prowadzi on wymyślone rozmowy z osobami, które skrzywdziły go najmocniej. Z tych rozmów jednak nie wiele można dowiedzieć się o samym bohaterze, a sytuacja która doprowadziła go do drastycznego punktu jego egzystencji, zostaje zaledwie liźnięta. Ale czy faktycznie Arthur Trzeci jest tu głównym bohaterem? Jest na pewno narratorem. Wszystko ukazane jest z jego punktu widzenia. Jednak czytając miałam wrażenie, że to jego dziadek gra pierwsze skrzypce. To przecież jego śladem podąża chłopak. To jego uczucia chciałby zrozumieć,  o jego życiu chciałby wiedzieć więcej. To jego chciałby poznać takim, jakim był nim zniszczyła go choroba.


   Inni bohaterowie książki  również mają swoje zadania do wykonania. Autor bardzo sprawiedliwie wszystkich potraktował w tym zakresie. Nie ma nikogo mniej czy bardziej ważnego. Każdy jest ważny w pewnym sensie. Każdy ma coś do powiedzenia lub do pokazania. Każdemu na czymś zależy. Wszyscy zmierzają w tym samym kierunku.
   "Między nami chaos" podzielony jest na trzy części. Jest teraźniejszość Arthura i jego podróż. Są wspomnienia dziadka zapisane w formie dziwnie skonstruowanych wierszy, które naprawdę potrafią zachwycić. I są fragmenty pamiętnika młodego Arthura, który jako trzynastolatek opisuje swoje wspomnienia związane z tą najważniejszą osobą - dziadziem. Wszystkie te części się ze sobą przeplatają w poszczególnych rozdziałach.  Jednak nie miesza to w głowie, jak to czasem się zdaża. Wręcz na odwrót. Są one wręcz uzupełnieniem całości, który uchyla rąbek tajemnicy. Ta książka jest nie tylko wspaniała podróżą śladami zmarłego dziadka. Jest również dobrym kawałkiem historii Ameryki lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, które w głównej mierze dotyczą młodzieżowych protestów przeciw wojnie w Wietnamie, przeciw zabijaniu.
   Muszę przyznać, że książka jest naprawdę wspaniała. Czyta się szybko, płynnie, z pełnym oddaniem i ciekawością. Końcówka mnie zaskoczyła, ale tak pozytywnie zaskoczyła. To pewnie przez jej prostotę. Zresztą książka, również napisana jest prosto. A zarazem daje sporo do myślenia o nas samych. Zagląda do duszy czytelnika. I pokazuje, że nigdy nie jest za późno aby odkryć samego siebie. Naprawdę warto!




Daję jej 8/10



.........................
Rok wydania 2018
Liczba stron 480
Wydawnictwo Burda książki


41/2019

Książka bierze udział w Olimpiadzie czytelniczej 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz