1 czerwca 2019

"Miłość i inne nieszczęścia" - Agata Przybyłek


"Gdy ludzie zostają rodzicami i wciąga ich wir pracy, to zapominają o tym, że małżeństwo jest jak kwiat. Niepodlewany i zaniedbany, zwiędnie."

   Mama. Magiczne słowo. Dla matki dziecko zawsze będzie na pierwszym miejscu. Dla niej światem będzie jej miłość do niego. I czy dziecko będzie miało rok, dziesięć czy trzydzieści lat dla matki zawsze pozostanie jej małym brzdącem lub małą księżniczką. Jednak czy to daje prawo matce wtrącać się do wszystkiego? Czy daje jej prawo decydować za swoje dziecko? Czy daje jej prawo do zabierania dziecku możliwości wyboru własnej drogi?


   Zapewne zastanawiacie się co może mieć wspólnego ten wstęp z kolejną i ostatnią już częścią serii Agaty Przybyłek? Może nic. Jednak w tej serii matka odgrywa całkiem sporą rolę. Niestety stworzona przez autorkę postać matki nie koniecznie przypadła mi do gustu. Zbyt krzykliwa. Zawsze stawiająca na swoim. Lubiąca się wtrącać. A przede wszystkim próbująca narzucić swoje zdanie. Irytująca. Czasami zabawna. Patrząc na wszystkie części, jedno można zrozumieć w jej postępowaniu. Chce aby córki były szczęśliwe. Jednak czy daje jej to prawo do ingerowania w ich życie?
   Tym razem Sabina Dudek wzięła się za ostatnią już córkę Małgorzatę. Jednak Małgosia jest szczęśliwą matką i żoną. Do tego prowadzi świetnie prosperującą plantację lawendy, piecze rewelacyjne ciasta, i wcale nie podoba jej się wtrącanie matki w jej życie. Czy Sabina coś sobie z tego robi? Nic! Absolutnie nic! Jest wręcz przekonana, że ostatnia córka nie jest szczęśliwa ze swoim mężem, którego notabene ona sama nie cierpi. A wręcz uważa zięcia za darmozjada, który nie potrafi zadbać o rodzinę i tylko żyje na garnuszku żony. I nie obchodzi ją w ogóle, że Wojtek prowadzi warsztat samochodowy. Sabina wyznaje jakieś dziwne wartości i według jej definicji mąż powinien utrzymać rodzinę , czyli jednym słowem powinien zarabiać więcej niż żona. Niespodziewanie Wojtek ulega poważnemu wypadkowi. Trafia do szpitala, gdzie zostaje unieruchomiony na jakiś czas. Takiej okazji Sabina nie może przegapić. Szybciutko zabiera się za realizację, ułożonego wcześniej planu działania. I nawet już wybrała partnera dla swojej córki, który początkowo się opiera. Fabian jest młodym policjantem i nie ma pojęcia o misternym planie Sabiny. Matka dziewczyny opowiada mu zmyśloną historię na temat jej męża. Z czasem jednak wychodzą na jaw prawdziwe tajemnice skrywane przez Wojtka.  Jak to się skończy? Czy i tym razem Sabinie uda się zrealizować swój pomysł?


   "Miłość i inne nieszczęścia" czyta się dobrze ale bez większych emocji. Miło wrócić do tej dziwnej, zwariowanej rodzinki jednak w porównaniu do części poprzednich nie wywarła ona na mnie wielkiego wrażenia. Napisana raczej w spokojnym i harmonijnym stylu. Małgosia i Fabian trochę tacy nijacy. Jedynie mama Sabina wprowadziła trochę więcej życia na kartkach swoimi knowaniami, humorem oraz ogólnie całokształtem. Mimo to nadal mnie trochę irytowała, chociaż szczerzę muszę przyznać, że ta irytacja nie była już tak wielka jak w poprzednich częściach. Czyżby dlatego, że przyzwyczaiłam się w końcu do irracjonalnego postępowania matki dziewczyn? Możliwe. A może dlatego, że w tej części to była jedyna postać przyciągająca większą uwagę.
Książka jest w sam raz na spokojny wieczorny relaks. Nie trzeba przy niej wiele myśleć za to można odpocząć od trudów dnia codziennego.



Daję jej 6/10



.......................
Rok wydania 2019
Liczba stron 368
Wydawnictwo Czwarta Strona





36/2019


Książka bierze udział w Olimpiadzie czytelniczej


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz