17 grudnia 2018

"Tajemnica Bożego Narodzenia"- Jostein Gaarder

- Istnieją dwa sposoby osiągnięcia mądrości. Pierwszym jest podróżowanie po świecie i uważne przyglądanie się dziełu Boga, a drugim - zapuszczenie korzeni w jednym miejscu i dokładna obserwacja wszystkiego, co się wokół dzieje. Kłopot polega na tym, że posiłkowanie się tymi dwoma sposobami jednocześnie jest absolutnie wykluczone.


   Zaledwie parę razy w życiu zdarzyło mi się czytać jedną książkę więcej niż raz. "Tajemnica Bożego Narodzenia " należy właśnie do tej nielicznj grupy. Po raz pierwszy czytałam ją jakieś dziesięć lat temu. Byłam wówczas zafascynowana książką "Świat Zofii" tego samego autora. Fascynacja była na tyle głęboka, że zaczęłam czytać wszystko co wpadło mi w ręce Gaardera. Każda jego książka to wspaniała podróż. Są to powieści skierowane nie tylko do dorosłych, ale również do dzieci. Przez wiele lat nie myślałam o tej powieści, nie szukałam jej po księgarniach stacjonarnych ani internetowych. Przeczytałam ją i nawet nie myślałam, że kiedyś do niej wrócę. Trafiłam na nią przypadkowo na grupie dotyczącej książek i ich sprzedaży. Jak tylko ją zobaczyłam, wiedziałam że muszę ją przeczytać jeszcze raz. I teraz po latach wracam do niej. Wracam z sentymentem i niecierpliwością. Oraz, powiem szczerze, z ciekawością czy mój odbiór teraźniejszy tej książki będzie taki sam jak dawniej.


   Na stronach książki poznajemy młodego Joachima, który wraz z ojcem szuka kalendarza bożonarodzeniowego. Poszukiwania następują w ostatni dzień listopada, więc wybór jest nie wielki. Trafiają do starej księgarni. Na regale z książkami nasz młody bohater dostrzega stary, wyblakły kalendata który postanawia zakupić. Sprzedawca jednak daje kalendarz chłopcu w prezencie, informując go kto, według niego, podrzucił kalendarz do ksiegarni. Następnego dnia Joachim z niecierpliwością otwiera pierwsze okienko, z którego wylatuje drobno zapisana kartka. A co ciekawsze takie karteczki będą znajdować się również  w każdym kolejnym okienku. Te kartki zabiorą go w niesamowitą podróż przez kontynenty, państwa, miasta i czas aż do Betlejem. Do stajenki gdzie na świat przyjdzie Jezus malusieńki. Do pewnego momentu uda mu sie zachować wszystko w tajemnicy, jednak rodzice w końcu poznają jego sekret. Od tego momentu podróżować będą razem. Po drodze poznają wiele ciekawych postaci i różnych historii z nimi związanych, odwiedzą najsłynniejsze budowle chrześcijańskie oraz miejsca ważnych wydarzeń w których brał udział Jezus.  Im blizej otwarcia ostatniego okienka tym czytana historia z karteczek zaczyna mieszać się z rzeczywistością. Co jest prawdą a co zmyśloną historią?  Co czeka na końcu tej wspaniałej drogi? Musisz przeczytać... wierz mi warto.


   Piękna i wzruszająca opowieść którą warto czytać wraz z dziećmi. Ja przeczytałam w zaledwie kilka wieczorów. Jednak w przyszłości, gdy będę czytała tę książkę z synem, ksiażka będzie traktowana jak niezwykły kalendarz adwentowy. Bo w sumie tym właśnie jest ta powieść. Niezwykłym kalendarzem adwentowym, który należy czytać przez dwadzieścia cztery dni. Aż do wigilii. Dzięki temu pozwoli czytelnikowi na spokojne przeżywanie każdego rozdziału. Na duchowe przygotowanie do świąt. Na wyciszenie. Oraz na gorące oczekiwanie kolejnego dnia, by poznać dalszą część opowieści. By poznać kolejne magiczne miejsca, magiczne postacie. Gaarder jak zwykle łączy w książce wspaniałą historię ludzi i odwiedzanych przez nich miejsc, z magią. Warto, naprawdę warto przeczytać.


Daje jej 10/10


........................
Rok wydania 2006
Liczba stron 240
Wydawnictwo Jacek Santorski & Co 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz