20 listopada 2018

"Kirke"- Madeline Miller



  Książka miała sporo dobrych opinii, więc skusiłam się i ja. Mitologia nie jest moją mocną stroną. Nim zaczęłam czytać musiałam poszukać informacji na temat tytułowej bohaterki. Chciałam chociaż wstępnie wiedzieć z kim będę miała do czynienia.
   Kirke to dziewczyna która przez długi czas szukała swojego miejsca w świecie. Nie chciana przez rodziców. Niby bogini a jednak nie akceptowana przez innych bogów. Nie była okrutna. Nie śpiewała pięknym i czystym głosem  nimfy. Nie była piękna. Była zwyczajna. Do czasu aż spotkała pierwszego śmiertelnika. Dzięki niemu dowiedziała się o swojej mocy. To też się nie podobało bogom. Została wygnana na samotną wyspę, której nigdy nie będzie mogła opuścić. Jednak to właśnie tam, podczas samotnych wędrówek oraz nocy odkrywa coraz bardziej swoją moc. Ćwiczy, próbuje, poznaje i uczy się. Dzięki temu staje się silną, znającą własne moce i ograniczenia kobietą. Staje się matką, która zrobi wszystko aby ochronić swoje dziecko.


   Zaczynając tą książkę podchodziłem do niej z pewnym dystansem. Po pierwsze nie pamiętałem mitologia. Musiałam cały czas sprawdzać o kim autorka książki pisze w danej chwili. Po drugie nie są to moje klimaty. Jednak i bardziej się zagłębiałam w lekturze tym coraz bardziej mi się podobała. Czyta się szybko mimo długich opisów i mało dialogów. Według mnie napisanie ten powieści w pierwszej osobie było strzałem w dziesiątkę. Dzięki temu jeszcze bardziej można wczuć się w położenie głównej bohaterki. Klimat, wykreowanie bohaterki i jej przemiana tworzą spójną całość, którą warto przeczytać.
Książka opowiada jednak nie tylko historię czarownicy Kirke. Opowiada również o sile miłości, która w nas drzemie. O sile przemiany, której każdy może się podjąć. O dojrzewaniu emocjonalnym. I w końcu o wyborach których dokonujemy i które nas kształtują.
Polecam.




Daje jej 8/10


..........................
Rok wydania 2018
Liczba stron 417
Wydawnictwo Albatros 








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz