Tym razem nasz bohater zostaje poproszony o pomoc w identyfikacji zwłok, które zostały odnalezione na wybrzeżu wyspy Marsea. David Hunter, wybitny antropolog sądowy, mimo początkowej niechęci jedzie udzielić takowej pomocy. Nakierowany przez miejscowego policjanta trafia w odpowiednie miejsce. Miał być to krótki przystanek w drodze na inne spotkanie, zorganizowane przez jego przyjaciół. Niestety pobyt doktora się przedłuża. Okazuje się bowiem że sprawa nie jest taka oczywista jakby się wydawało. Nic tu nie jest takie, jak wszyscy myśleli. Do tego miejscowa policja, która poprosiła go o pomoc, tak naprawdę nie jest zadowolona z jego obecności. Mimo to zmarli, jak zawsze przemawiają do bohatera. W końcu jest on z tego właśnie znany. Doktor Hunter jak zawsze wplątuje się również w dodatkowe kłopoty związane ze śledztwem. Oczywiście nie mogło zabraknąć nównież delikatnego wątku prawie miłosnego. Pisze prawie, ponieważ nie ma czasu, mimo chęci, aby ta miłostka się rozwinęła. Jest zaledwie zapowiedź. Zakończenie książki przynosi wielkie zaskoczenie, tak jak w poprzednich częściach.
Simon Beckett jak zwykle buduje powoli napięcie, jednak akcja w książce toczy się dość szybko. Do tego mroczny i deszczowy klimat, który działa na wyobraźnię. Opisy jak zwykle precyzyjne. I te okolicy, i te zmarłych. Do tego ciekawe dialogi i bardzo dobrze wykreowani bohaterowie. To wszystko razem składa się na świetną powieść. Polecam nie tylko tą część ale również całą serię. Naprawdę warto.
Daje 9/10
................
Rok wydania 2017
Liczba stron 416
Wydawnictwo Czarna owca
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz